piątek, 29 maja 2015

Czerwcowa Koakuma Ageha - przegląd

 Ageha to jedna z biblii subkultury gyaru - EGG, Ageha i Ranzuki to sztandarowe publikacje adresowane do osób reprezentujących ten styl.

 Ageha wydawana jest w dwóch wersjach - Ane Ageha oraz Koakuma Ageha. Ane Ageha adresowana jest do onee gyaru, natomiast Koakuma Ageha (Koakuma znaczy tyle co "mały diabeł") jest ulubienicą agejo, kuro gyaru czy też hime gyaru.

 W zeszłym roku publikacja magazynu została przerwana, jednak w tym roku magazyn wrócił z wielkim impetem, promowany nadal przez główną gwiazdę - Sakurinę.

Numerem pierwszym wydanym po przerwie jest czerwcowy, który udało mi się dorwać ^^

Na okładce "powrotnej" - jakżeby inaczej - Sakurina ♥ 



Tutoriale makijażowe, zdecydowanie warte bliższego przyjrzenia się! 


Sakurina jest wszędzie; wcale się nie dziwię ♥

Inspiracje prosto z ulicy 

  Jeśli nadal się wahacie, powiem jedno - warto nabyć!... 


...Choćby ze względu na masę inspiracji, które można wręcz wyssać z każdej fotografii. Niekoniecznie trzeba znać dobrze japoński, bo się połapać, o co chodzi (mój jest na poziomie N5, zbyt wiele nie zdziałam próbując czytać dłuższe teksty ^^").


 Macie swoje ulubione japońskie magazyny? Jeśli tak, podzielcie się ze mną tytułami! 


czwartek, 14 maja 2015

Kanebo i bielactwo?

 Kanebo, marka-siostra Sensai, ma teraz przed sobą nie lada problem, który osiąga apogeum.

W 2013 wiele osób używających produkty tej marki zaczęły skarżyć się na objawy bielactwa nabytego - nierównomiernie wymierające komórki melaniny zaczęły tworzyć plamy na ich skórze, a to wszystko z winy składnika opracowanego przez Kanebo, któremu nadali nazwę Rhododenol.

Fragment jednej z linii produktów, która została oznaczona jako niebezpieczna - Blanchir Superior. Reszta *tutaj

  Najdziwniejsze jest jednak w tym wszystkim to, że przypadki występowania takich objawów po użyciu kosmetyków tej firmy nadal się zdarzają, mimo wycofania niebezpiecznych linii z produkcji. Jedną z osób, które ucierpiały przez stosowanie wyżej wymienionych, jest znajoma mojego chłopaka - pożegnała się z wyjazdami w góry, nad rzekę czy gdziekolwiek, gdzie słońce daje o sobie znać w sposób intensywny - i o ile w unikaniu słońca nie ma nic dziwnego (w końcu dążymy do jak najjaśniejszej i promiennej cery), to teraz w jej przypadku nawet stosowanie wysokich filtrów UVA/UVB PA+++ nie pomaga. 

 
Zapłacić setki ciężko zapracowanych dolarów na wymarzone kosmetyki luksusowej firmy i w nagrodę nabawić się czegoś takiego... 

 
Wiele osób ma pożegnać swoje problemy zaraz po zaprzestaniu używania produktów z linii niebezpiecznych, ale pewnie i drugie tyle będzie zmagać się z nabytym problemem do końca życia... 


   Jak dla mnie, wszelkie plany zakupowe względem tej marki, a także Sensai zostały przekreślone. Jeśli już zdobędę pieniądze na krem czy lotion o takiej wartości, zdecydowanie zainwestuję w produkty Shiseido.